Zrywamy się w środku nocy i jedziemy w kierunku wskazanym przez sympatycznego oficera. Wzdłuż drogi tłumy ludzi, we włączonych głośno radioodbiornikach słychać odliczanie. ... 5 ... 4 ... 3 ... 2 ... 1 ... Po drugiej stronie zatoki nagle wschodzi Słońce. Długą chwilę później dociera do nas niski pomruk, w którym czuć moc. W tym czasie wahadłowiec wznosi się i w ciągu kilku minut znika na orbicie.